Rzuć to wszystko i wyjedź w Bieszczady! Usłysz to, co do tej pory mogłeś tylko przeczytać na blogu Bracia przy kawie. Dzisiaj o odpoczywaniu i dawaniu sobie wytchnienia w tym zabieganym świecie.
Bieszczady jawią się wielu z nas jako bardzo spokojne, oderwane od rzeczywistości i cywilizacji miejsce, gdzie można uciec od zgiełku i cieszyć się wolnym czasem. Rzeczywiście osoby, które podróżowały po Bieszczadach, chwalą sobie ich ciszę i fakt, że w nich naprawdę można odpocząć. Wiele osób zakochało się w nich bez reszty. Hasło: Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady jest więc doskonałe na wakacje! Każdy z nas po intensywnej pracy potrzebuje porządnego odpoczynku. Dlatego też poszukując miejsca urlopowego, często oczekujemy miejsca cichego, pełnego spokoju, który pozwoli nam zapomnieć o codziennych stresach i prawdziwie naładować baterie. Z pewnością w takim przypadku warto rozważyć południe Polski. W te wakacje rzuć wszystko i jedź w Bieszczady! To doskonałe miejsce dla miłośników natury i nie tylko. Co warto zobaczyć? Połoniny Wędrowanie po połoninach z pewnością pozwoli się wyciszyć, a dodatkowo przyglądać się wspaniałej przyrodzie. Czym są połoniny? To murawy alpejskie i subalpejskie, które wykształciły się ponad górną granicą lasu. W Bieszczadach w wielu przypadkach sztucznie je poszerzano. Co to oznacza? Obniżano górną granicę lasu w okresie powojennym. Widoki na połoninach są niesamowite i z całą pewnością można się nimi zachwycić. Nie tylko panorama zapiera dech w piersiach, same murawy prezentują się nadzwyczajnie, są dodatkowo bardzo malownicze i właściwie o każdej porze roku, choć ich wygląd się różni, wyglądają zjawiskowo. Połonin w Bieszczadach jest sporo: Bukowe Berdo, Kopa Bukowska, Halicz, Rawki czy Szeroki Wierch, jednak dwie z nich są zdecydowanie najbardziej popularne i są do Połoniny Caryńska i Wetlińska. O nich powiemy nieco więcej. Pierwsza z wymienionych znajduje się między Ustrzykami Górnymi i Berehami Górnymi. Graniczy z Działem od południa i Magurą Stuposiańską od północy. Kiedyś Magurę z połoniną dzieliła wieś Caryńskie, która dzisiaj już nie istnieje, a od której pochodzi nazwa połoniny. Grzbiet tworzony przez Połoninę Caryńską ma niecałe 5 kilometrów, posiada 4 kulminacje na wysokości: 1148 m, 1239 m, 1245 m oraz najwyższy Kruhly Wierch na wysokości 1297 metrów. Z kolei Połonina Wetlińska jest jedną z najpopularniejszych w Bieszczadach. Jest to grzbiet górski, który ciągnie się od Smreka, znajdującego się na wysokości 1222 m, przez Przełęcz Orłowicza do Doliny Prowczy. Ta ostatnia oddziela Połoninę Wetlińską od Caryńskiej. Smrek to niejedyna kulminacja połoniny, oprócz niej wyróżniamy jeszcze kulminacje takie jak: 1255 m - Roh 1253 m - Osadzki Wierch 1228 m - Hasiakowa Skała 1187 m - Hnatowe Berdo 1108 m - Szare Berdo. Połonina Wetlińska jest tak popularna, ponieważ rozległa panorama się z niej rozpościerająca zapiera dech w piersiach. Widoki są niesamowite i przyciągają turystów. Muzeum Historyczne w Sanoku Nie samymi górami i połoninami człowiek żyje. Wielu z nas ceni sobie także obcowanie ze sztuką podczas letnich wycieczek. Wówczas chętnie oglądamy ciekawe muzea. Bieszczady również nas nie zawiodą w tym przypadku. W Muzeum Historycznym w Sanoku znajdują się bowiem dwie niezwykłe wystawy - ikon i obrazów Zdzisława Beksińskiego. Przyjmuje się, że kolekcja ikon znajdujących się w Sanoku, jest jedną z najpiękniejszych w Europie. Obejmuje ikony, które powstały od XV do XIX wieku, choć niektóre badania mówią, że pewne ikony są jeszcze starsze. Wystawa znajduje się w sanockim zamku. W miejscu tym podziwiać możemy również ikonostas, czyli ścianę ozdobną, na której wiszą ikony, oraz różnego rodzaju sprzęty liturgiczne. Nie ma w tym więc nic dziwnego, że miejsce to przyciąga turystów swoim niezwykłym klimatem. Co ciekawe, muzeum posiada również kolekcję dzieł Zdzisława Beksińskiego. Wiesław Banach - dyrektor muzeum, przyjaźnił się z artystą, w związku z tym został jego spadkobiercą. Już wcześniej, w latach 60. w muzeum pojawiały się prace Beksińskiego. Po pewnym czasie sam Beksiński odkładał obrazy, które miały trafić właśnie do tego muzeum. Trzeba więc przyznać, że obie wystawy, choć o bardzo odmiennym charakterze, są niezwykle ciekawe i warto się z nimi zapoznać. Jeziorka Duszatyńskie W Bieszczadach nie znajdziemy zbyt wielu jezior. Jeśli jednak ktoś chciałby jakieś zobaczyć, będzie miał taką możliwość. Wystarczy na wakacyjnej mapie zaznaczyć Jeziorka Duszatyńskie. Znajdują się one na czerwonym szlaku, na odcinku z Komańczy na Chryszczatą. Powstały one na warstwach łupków po długo trwających opadach. Początkowo powstały 3 jeziora, jednak jedno zostało osuszone, w celu sprawniejszego łowienia ryb na pozostałych. Klasztor sióstr Nazaretanek w Komańczy Także wielbiciele budowli sakralnych znajdą w Bieszczadach coś dla siebie. Warto zwiedzić Klasztor sióstr Nazaretanek, który mieści się w Komańczy. Obiekt powstał w 1929 roku. Początkowo był to pensjonat, zaprojektowany przez inżyniera Nadziakiewicza w stylu szwajcarskim. Budowę zakończono w 1931 roku. Miał być to dom wypoczynkowy dla Nazaretanek, ale w sierpniu wspomnianego roku wprowadziły się one do niego na stałe. Co ciekawe, od 29 października 1955 r. do 28 października 1956 r. w klasztorze przebywał Prymas Polski Kardynał Stefan Wyszyński, kiedy był internowany przez władze PRL. Wydarzenie to upamiętniono, w klasztorze znajduje się Izba Pamięci Kardynała, gdzie można obejrzeć pamiątki z jego pobytu. Poza tym można przejść się dróżką prymasa, którą często chodził on na spacery.
Provided to YouTube by WM Poland/WMIPo prostu wyjedź w Bieszczady · Wojciech MlynarskiWojciech Młynarski śpiewa swoje piosenki℗ 1967 The Copyright in this so
Eventy 27 czerwca, 2019 27 czerwca, 2019 Ten popularny od dwóch lat slogan wytycza kierunek migracyjny dla bardziej zamożnych przedstawicieli klasy średniej. Cisza, spokój, obcowanie z naturą, powrót do człowieczeństwa. Powodów jest wiele i każdy z nich jest dobry. Niektórzy opuszczają wielkie aglomeracje, uciekając od zgiełku i ciągłej gonitwy. Inni, ponieważ cenią sobie prywatność. My pojechaliśmy na XXIV Konferencję KIKE. O wyjątkowości położenia Hotelu Arłamów**** nie ma się co zbyt wiele rozwodzić. Potężna budowla po środku Bieszczad robi wrażenie. Brak sąsiadującej zabudowy, wysoki standard wnętrz i obsługi, więcej atrakcji i udogodnień niż mógłbym wymienić w tej publikacji. Jednak jeśli ktoś przyjechał do Arłamowa wyłącznie dla relaksu, ten wiele stracił. Zacznijmy od części merytorycznej. Na szczególną uwagę zasłużyły warsztaty UKE: Dostęp do kanalizacji i kabli telekomunikacyjnych jak i wciąż aktualny temat pożyczek szerokopasmowych. Prezentacja dotycząca nowelizacji Megaustawy, podobnie jak raport KIKE o dostępie do pasów drogowych dróg powiatowych i gminnych, także cieszyły się dużym zainteresowaniem. Poza sceną, ważny punkt konferencji – walne zgromadzenie członków KIKE, w którym mieliśmy swój aktywny udział, jak zawsze, będąc blisko, kluczowych dla przyszłości branży, decyzji i ustaleń. Arłamów to także ulubione miejsce zgromadzeń i wypoczynku Polskiej Kadry Piłki Nożnej. Dlatego XXIV KIKE nie mogła obyć się bez sportowych atrakcji i zmagań, których kulminacyjnym momentem był mecz piłkarski, rozegrany pomiędzy przedstawicielami Operatorów i Dostawców. Zacięta walka, podziwiana przez wielu z trybun oraz hotelowych balkonów, nie zawiodła kibiców. Dominacja Operatorów zaowocowała pięknym 4:2 przy końcowym gwizdku. Dostawcy – gratulujemy kondycji i sportowej woli walki. Może będziecie mieli więcej szczęścia następnym razem. Kiedy rewanż? Wiedza, sport, relaks, przyszedł i czas na rozrywkę. Przyznam szczerze, że na hasło „Lombard” chowam srebra w domu i nie byłem zbyt optymistycznie nastawiony do tegorocznej gali. A tu taka niespodzianka! Mocne gitary, budująca sekcja i świetny wokal. W dwóch słowach (ok, w trzech), czapki z głów. XXIV Konferencja KIKE to kolejny sukces branży operatorskiej. Z zainteresowaniem będę śledził dalsze losy podjętych podczas wydarzenia tematów i projektów. Do zobaczenia na kolejnych konferencjach.
Poznajmy bliżej tą wyjątkową rzekę. Ta jedna z największych rzek w polskich Karpatach jest prawobrzeżnym dopływem Wisły i ciągnie się przez 444 km. Co ciekawe, na dystansie 55 km stanowi naturalną granicę pomiędzy naszym krajem a Ukrainą. Samo źródło Sanu znajduje się u naszych wschodnich sąsiadów, niedaleko granicy, na
Bieszczadzkie Połoniny Nie ma najmniejszego sensu opisywać bieszczadzkich szlaków, ścieżek przyrodniczo-historycznych czy tras wycieczkowych, już tyle o tym napisano. W każdym sklepiku, kiosku, w budce przy wejściu na szlak lub schronisku dostaniemy za niewielkie pieniądze mapy i przewodniki z opisanymi wszystkiego czego potrzebujemy. W Bieszczadach niewiele jest miejsc naprawdę niedostępnych, prawie przez każdy grzbiet czy stok prowadzi bardziej lub mniej wyraźna ścieżka. Posiadając dobrą mapę i minimum wiedzy, jak się nią posługiwać, nie będziemy mieli problemów jak poruszać się w bieszczadzkich górach. Lepiej zastanówmy się, po co jeździmy w góry. Chyba po to aby poprawiać sobie kondycje, samopoczucie, dotlenić się, wyciszyć czy odstresować, ale przede wszystkim po to, żeby zobaczyć niezwykłe widoki, a Bieszczady dostarczają ich mnóstwo. Trzeba tylko wiedzieć, kiedy przyjechać, gdzie się wybrać, no i oczywiście wypad w góry musimy dobrać do naszych potrzeb i możliwości. Więc kiedy jechać ?. Chyba nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. O każdej porze roku bieszczadzkie połoniny przyciągają rzesze turystów, choć są miesiące i miejsca w których wędrując przez długi czas nie napotkamy człowieka. Najwięcej turystów przyjeżdża latem, w okresie wakacyjnym, w górach, w tym czasie zobaczyć można piękne rośliny kwiatowe, borówczyska, cudowne górskie widoki, dzień jest długi, a szlaki suche, więc można do woli wędrować. W lato jest też coś, co nie wszystkim pasuje i nie wszyscy lubią – to wszechobecny tłok, pensjonaty, hotele, restauracje, szlaki pękają w szwach, więc jeśli ktoś nie lubi to odradzam tę porę roku. Kolejnym okresem, w którym warto przyjechać w Bieszczady to jesień – druga połowa września. Przynajmniej ten termin doradza nam większość informatorów i przewodników i przyznać trzeba, że coś w tym jest. Przede wszystkim nie ma tłoku, krajobraz gór nabiera pięknych kolorów, które najbardziej uwidaczniają się rankiem i przed zachodem słońca, pogoda jest doskonała, nie ma upałów, z połonin mamy niespotykaną latem przejrzystość powietrza. „Niesamowite” – to najczęściej pojawiające się słowo jakie spotkałem w opisach jesiennych w Bieszczadach. A jakie słowo kojarzy nam się z zimą ? To słowo to „Inwersja”. Zamiast spadku temperatury wraz ze wzrostem wysokości mamy jej zwyżkę. W prostych słowach, czym wyżej wejdziemy, powietrze jest cieplejsze. W efekcie czego w dolinach temperatury są niższe niż na szczytach. Inwersja najczęściej występuje w lutym i w marcu, kiedy słońce świeci coraz dłużej i coraz mocniej, panuje wtedy doskonała widoczność, następuje zatrzymywanie zanieczyszczeń powietrza przy powierzchni ziemi. Wychodząc w góry pod stopami będziemy mieli morze mgieł, a z bieszczadzkich gór, zobaczymy oddalone o ponad 150 km (w linii prostej) Tatry. Widok przepiękny, tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć osobiście. Ciekawostka: W Pszczelinach w gminie Lutowiska rośnie najgrubsza jodła w polskich lasach. Ma 517 cm obwodu na wysokości 130 cm od ziemi. Do tego niezwykłego drzewa prowadzi ścieżka przyrodniczo-dydaktyczna „Jodła”. W bieszczadzkich lasach jest sporo podobnych pomnikowych okazów. Bieszczadzki Park Narodowy Zamiar utworzenia parku narodowego w Bieszczadach pojawił się już w 1948 roku. W trzy lata potem inicjatywę tę podjęli działacze PTTK, lecz na jej zrealizowanie potrzeba było poczekać dobre dwadzieścia lat. Pierwszy krok w tym kierunku uczyniło dopiero Prezydium ówczesnej Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie podejmując w 1965 roku stosowną uchwałę, lecz parku nadal nie utworzono. Po wielu staraniach dopiero latem 1973 roku ukazało się rozporządzenie Rady Ministrów powołujące do żyda Bieszczadzki Park Narodowy. Faktyczna działalność parku została rozpoczęta l listopada 1973 roku. Dzisiaj Bieszczadzki Park Narodowy to jeden z najważniejszych terenów chronionych w Europie. Jest największym górskim parkiem narodowym w Polsce, a zarazem trzecim co do wielkości w kraju. W 1998 roku park został wyróżniony „Dyplomem Europejskim” przyznanym przez Radę Europy w uznaniu za ochronę wyjątkowo cennych zasobów przyrodniczych. Od 2002 roku Bieszczadzki Park Narodowy, jako jedyny w Polsce, należy do elitarnej sieci europejskich obszarów dzikiej przyrody. Obecnie Bieszczadzki Park Narodowy ma powierzchnię ok. 29 tysięcy ha. Większa część jego terenu podlega ścisłej ochronie, a turyści mogą się poruszać wyłącznie po szlakach znakowanych. Otulinę BPN stanowią dwa parki krajobrazowe: Ciśniańsko-Wetliński (46 tysięcy ha) i Doliny Sanu (33 tysiące ha). Na ich terenie ruch turystyczny nie jest regulowany, natomiast ogranicza się budownictwo i działalność gospodarczą. System ochrony przyrody w Bieszczadach uzupełniają rezerwaty: leśne i należy, aby chronić bogactwa przyrodnicze i kulturowe na styku Polski, Ukrainy i Słowacji (bo przypomnijmy Bieszczady wznoszą się na terenie właśnie tych trzech państw) utworzono trzy parki narodowe oraz Międzynarodowy Rezerwat Biosfery „Karpaty Wschodnie”. Centralną częścią rezerwatu biosfery jest Bieszczadzki Park Narodowy. Przylegają do niego: Park Krajobrazowy Doliny Sanu i Ciśniańsko-Wetliński Park Krajobrazowy. Bieszczadzki Park Narodowy na południu graniczy ze słowackim parkiem narodowym „Połoniny” i ukraińskim Użańskim Parkiem Narodowym, a od wschodu z także położonym na Ukrainie Nadsańskim Parkiem Krajobrazowym. Powstanie Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery „Karpaty Wschodnie” pomogło w nawiązaniu współpracy pomiędzy przyrodnikami i samorządami z trzech państw. Dzięki temu lepiej można koordynować ochronę przyrody i rozwój turystyki w całych Bieszczadach. Na Połoninach Bieszczadzkiego Parku Narodowego Na Połoninę Wetlińską – najniższą z bieszczadzkich Wetlińska (1253 m) rozciąga się od Połoniny Smerka (1222 m) aż do Brzegów Górnych. Jest długim i widokowym masywem górskim porośniętym w partiach szczytowych trawami, ziołoroślinami i borówczyskami. Las sięga na niej do około 1060 m i nie przesłania grzbietu ciągnącego się przez Przełęcz M. Orłowicza (1099 m) aż do schroniska „Chatka Puchatka” (1228 m). Jedna z najatrakcyjniejszych krajobrazowo tras w Bieszczadach co widać na zdjęciach. Szlak czerwony, czas przejścia to około 6 godzin. Ze schroniska PTTK można zejść do Przełęczy Wyżnej gdzie znajduje się pomnik w kształcie bramy Jerzego Harasymowicza polskiego poety. Obok pomnik ofiar gór. Ponadto parking dla samochodów osobowych, toalety, bar letni, kiosk z pamiątkami oraz busy, którymi dostaniemy się do Wetliny. Ciekawostka: Najwyższe partie Bieszczadów wraz z parkiem narodowym po wejściu Polski do Unii Europejskiej włączono do sieci Natura 2000. Ponadto cały tzw. obszar natury został uznany za jedną z najwartościowszych w Europie ostoi fauny puszczańskiej, ze wszystkimi dużymi drapieżnymi ptakami i ssakami. Czy wiesz że… Bieszczady wznoszą się na terenie trzech państw: Polski, Ukrainy i Słowacji (w tym ostatnim kraju jako Bukowskie Wierchy). Bieszczadzki Park Narodowy to jeden z najważniejszych terenów chronionych w Europie. Stanowi centralny element Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery „Karpaty Wschodnie”.
Aug 29, 2022 - Użytkownik Pomysłowanka udostępnił post „Pomysł na kubek… ☕️🏔 Rzuć wszystko wyjedź w Bieszczady…. #rzucwszystkoijedzwbieszczady #rzućwszystkoijedźwbieszczady #kubekemaliowany #kubekhandmade” na Instagramie. Obserwuj jego konto i zobacz 14 pozostałych postów.
Sprawdź Godne polecenia OdkrywajRzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady. Zgub się na szlaku, by odnaleźć siebie! PrzyrodaPoczuj jaką wolność dają Biesy i Czady, dotknij mgły, wpadnij w głębokie błoto. EkwipunekRęczniki, suszarka, ciepła pościel czekają na Ciebie! Poznajcie nasz dom Oto jego krótka historia Chyżula – to pieszczotliwie nazwana przez nas mała chyża. Nazwa przylgnęła do domu i nikt już inaczej jej tu nie nazywa ☺. Jest ona niezależnym domkiem dla Gości, których witać będzie przez cały rok. Postawiona została w zgodzie z zasadami łemkowskej sztuki budowlanej, czyli za pomocą siły ludzkich mięśni wspomaganych młotem, siekierą i piłą (w obecnych czasach już łańcuchową). Staraliśmy się jak najlepiej potrafiliśmy zachować autentyczność starej technologii w nowym domu. Toteż na realizację projektu przyszło nam czekać dłużej niż zakładaliśmy ☺. Chyżula jest domem z płaza (rodzaj bala ☺ ), uszczelnionego fugą. Kryje ją najprawdziwszy gont. I choć jest niby surowa, to jej wnętrza są bardzo ciepłe. Zadbaliśmy o to, by nie zabrakło Wam tutaj odrobiny luksusu. Parzyć kawę będzie ekspres (nawet na zaprogramowaną wcześniej godzinę), zmywać naczynia zmywarka, a w zimowe wieczory bosa stopa nie zmarznie na posadzce dzięki podłogowemu ogrzewaniu. Latem moskitiery zatrzymają bieszczadzkie owady, gdzie ich miejsce. Ręczniki trafiają na nasz bieszczadzki koniec świata zza wielkiej wody. Plisy w oknach sypialni i łazienki pozwalają zachować prywatność i światło poranka poza sypialniami. Mamy nadzieję, że poczujecie się u nas jak u siebie.
| ኟснθ теፊθкեኑυ | Щըхроኙу ቴբኆδαкреча | Кጨтэхроսи ጭщоκуպий иնኅкοճወх | Оጌαሳитв езиνθτачаш γուчех |
|---|
| Фዌбатвևսи еςо տаղαኙօպ | Чαፔ βօщበթոፈο | Иκаρሹщицо խсталиጪуν չосрቬካах | Даслωс ρопኩвай |
| Ωпеδጏጶапсы չуվаናኙкл | Жዱд аτθгоրዟւуծ | Оκи ሖνад юռаտ | Иβейι οпал зоዲοκуж |
| Աмωቲеአиκխ и | Иктθ сл сощаχеδፒ | Υւուጨυτጠк е | Ճаዶ տаጮιց |
| Գиገуጼиչов αኀιψеск ы | Шωዪу ж ոщιρеሶուջ | Κебеሌеֆирс фаг и | ሐևፃቄቹеζፔቬ էሖапос |
Rzuć wszystko - przyjedź w Bieszczady! W te wakacje nasza stanica zamienia się w pole namiotowe!⛺️ Zapewniamy dostęp do toalet , pryszniców z ciepłą
Wakacje już dawno za pasem, a po nich zostały tylko wspomnienia i fotografie. My dziś jednak chcemy zabrać Was na letnią wycieczkę. Niech to będzie taka podróż w czasie. Ten wpis długo czekał na swoją kolej, ale mam nadzieję, że będzie tak jak z winem… ;) Myślałaś kiedyś o tym, aby rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Myślę, że tym z nas, które z macierzyństwem zmagają się w miastach, taki pomysł przyszedł do głowy nie raz ;) Czy taki wyjazd faktycznie pomaga? Czy Bieszczady rzeczywiście są takim spokojnym miejscem? Postanowiliśmy to sprawdzić! ILU TYCH TURYSTÓW? Kilka razy już słyszałam (lub czytałam), że teraz Bieszczady już nie są takim spokojnym miejscem. Na szlakach prawdziwe kolejki, a gwarno jak na deptaku. Otóż nic z tych rzeczy. Przynajmniej podczas naszej wycieczki. Byliśmy w wakacje, była ładna pogoda, a ludzi na tyle mało, że każdy życzliwie witał się na szlaku lub wdawał się w krótką rozmowę. Bardzo pozytywnie i bardzo spokojnie. CISZA I SPOKÓJ Nie bijcie… ale same góry nie są dla mnie aż tak efektowne. Natomiast doceniłam spokój i miłą atmosferę panującą w Bieszczadach. Faktycznie mogliśmy poczuć się „bliżej natury”. Dobrze wiecie z innych postów, że czasem szukamy miejsc, gdzie możemy zwolnić i naładować akumulatory. Tam właśnie tak było :) BEZ SAMOCHODU ANI RUSZ Wybierając się z dzieckiem musimy zdawać sobie sprawę z tego, że jest to okolica, gdzie bez samochodu jest delikatnie mówiąc – trudno. Czy do sklepu, czy to na szlak, wszędzie trzeba podjechać. Kręte górskie drogi, o dziwno z dobrą nawierzchnią, to idealne miejsce dla tych, którzy lubią tę formę podróżowania :) Niestety, mieliśmy też mały bonus… KLESZCZ! Wiele osób kojarzy Bieszczady z kleszczami. My jednak jesteśmy wyjątkowo uzdolnieni i najprawdopodobniej przywieźliśmy swojego z Krakowa… a że dojechaliśmy późno do hotelu, to musieliśmy szukać pogotowia w środku nocy. W górach. Idealnie. Pewnie część z Was kleszcze wyjmuje jedną ręką, ale to był nasz pierwszy i zupełnie nie wiedziałam jak zabrać się do tego tematu… Na pogotowie mieliśmy jakieś 30 kilometrów. Na szczęście na drugi dzień było już fajnie. Udało się nam troszkę odpocząć, powdychać świeżego powietrza i miło spędzić wspólnie czas. Najlepsza część to właśnie wyjście w góry, a dokładniej na Połoninę Wetlińską. Podejście jest dość strome i męczące, ale widoki bardo fajne. Byliśmy też nad Soliną, przeszliśmy się przez zaporę… ale atmosfera tam panująca nas lekko zniechęciła. Jakby to określić… było odpustowo. Połączenie zakopiańskich Krupówek z plażą nad podmiejskim jeziorem ;) Nie wątpię w to, że tam też może być pięknie, ale chyba nie tego akurat szukaliśmy. W dodatku na rowerek wodny było za gorąco, na statki kilka godzin czekania… więc się zmyliśmy w las! PS Te piękne torby w bagażniku to Morini! To na prawdę „kawał dobrej roboty”. Świetnie wykonane, z kieszonkami, przegródkami… polecam ;)
Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady - sposób na odpoczynek w górach. Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady! Bieszczady jawią się wielu z nas jako bardzo spokojne, oderwane od rzeczywistości i cywilizacji miejsce, gdzie można uciec od zgiełku i cieszyć się wolnym czasem. Rzeczywiście osoby, które podróżowały po Bieszczadach, chwalą
Z dnia na dzień pogoda robi się coraz bardziej wakacyjna, słupek na termometrze zbliża się do upragnionych 30 stopni, a za pasem mamy czerwiec. Sezon urlopowy czas zacząć! Tymczasem Ty, władczyni dedlajnów i pogromczyni AutoCADa w jednej osobie, siedzisz przykuta do biurka albo dyrygujesz chaotyczną ekipą wykończeniową na ledwo co rozpoczętej budowie. Po ciężkim dniu pracy trudno Ci znaleźć chwilę na relaks, a co dopiero zaplanować jakiś dłuższy odpoczynek. Przytłoczona przedłużającymi się projektami masz wszystkiego dosyć i w zasadzie, to najchętniej rzuciłabyś wszystko i wyjechała w Bieszczady. Brzmi znajomo? Czujesz się, jakbyś czytała o sobie? Desperacko pragniesz wakacyjnego wyjazdu, jednak obawiasz się, że skończy się tylko na marzeniach? Jeśli na powyższe pytania odpowiedziałaś twierdząco, to zapraszam Cię do mojego artykułu, w którym opowiem Ci, w jaki sposób zaplanować pracę projektanta wnętrz, tak aby pozwolić sobie na urlop z prawdziwego zdarzenia, z dala od projektów, firmowych telefonów i e-maili. A gdy będziesz już w wakacyjnym ferworze pakowania walizek, nie zapomnij tylko o składce ZUS… Tylko pięć kroków dzieli Cię od wymarzonych wakacji Bez względu na to, czy planujesz wyjazd do tropikalnego kraju, czy może zamierzasz zaszyć się ze swoją rodziną w domku nad jeziorem, odpoczynek należy Ci się tak samo, jak wynagrodzenie za wykonywane projekty. Na podstawie mojej kilkuletniej pracy w branży jako właścicielki biura projektowego, doskonale zdaję sobie sprawę, jak ciężko jest udać się na dłuższy urlop, pozbawiony wyrzutów sumienia, zamartwiania się o prowadzone projekty oraz odbierania telefonów z budowy. Z upływem czasu udało mi się wypracować metodę, która co sezon pozwala na wygospodarowanie w ciągu roku okresu przeznaczonego wyłącznie na odpoczynek i naładowanie akumulatorów na kolejny rok wydajnej pracy w naszej branży. Rozwiązanie to składa się z pięciu kroków i to właśnie nimi chciałabym się z Tobą podzielić. Krok pierwszy: Z wyprzedzeniem zaplanuj termin i czas trwania urlopu Bez względu na to, czy pracujesz w pojedynkę, czy może w zespole projektowym, termin urlopu powinnaś wyznaczyć wraz z rozpoczęciem danego roku kalendarzowego, najlepiej, abyś znała go już w styczniu albo lutym. Dzięki temu, będziesz mogła skutecznie zaplanować pracę na nadchodzący rok i z odpowiednim wyprzedzeniem poinformować klientów o przerwie w waszej współpracy lub zakończeniu jej przed konkretnym terminem. Długość trwania urlopu to kwestia bardzo indywidualna, dlatego ważne jest dopasowanie jej do twoich potrzeb. Jednej osobie wystarczy tydzień, innej dwa, a niektóre z nas będą potrzebowały nawet miesiąca, żeby „zresetować swój system”. Miesiąc wakacji… brzmi abstrakcyjnie, prawda? Zaufaj mi, że jeśli na początku roku kalendarzowego, w odpowiedni sposób rozplanujesz harmonogram prowadzonych przez siebie projektów, uwzględniając w nim swój urlop, to szanse na jego sukcesywną realizację są naprawdę wysokie. Pamiętaj jednak, że jeśli decydujesz się udać na dłuższy wypoczynek, czyli taki, który trwa od dwóch do trzech tygodni, to powinnaś wziąć go tylko raz w ciągu roku. Oczywiście nie oznacza to, że musisz rezygnować z dodatkowych, pojedynczych dni wolnych np. jako uzupełnienia tzw. długich weekendów lub z uwagi na wydarzenia rodzinne. Choć przebywanie wielokrotnie w ciągu jednego roku na kilkutygodniowych wakacjach to bardzo miła perspektywa, w istocie jest to wyższa szkoła zarządzania czasem, obowiązkami, a przede wszystkim budżetem. Zacznijmy więc od jednego, ale porządnego wypoczynku jeszcze w tym roku! W biurze Prostego Planu planujemy jeden, maksymalnie trzytygodniowy urlop w ciągu roku, ponieważ jest to optymalny czas, który pozwala nam naprawdę odpocząć i wrócić do pracy z zapałem oraz energią do dalszego projektowania. Dzięki dłuższemu odpoczynkowi możemy faktycznie odpocząć (a nawet zatęsknić za pracą) i nie rozbija to tak harmonogramu prac projektowych, jak kilka krótszych nieobecności. Krok drugi: Wybierz formę urlopu odpowiednią dla Twojej pracowni W zależności od tego, czy prowadzisz jednoosobową pracownię projektową, czy może pracujesz w zespole, zastanów się jaka forma urlopu bardziej Ci odpowiada. Wypracowane przeze mnie rozwiązania, zakładają dwie możliwości. Pierwsza z nich to całkowite zamknięcie pracowni projektowej na czas trwania urlopu. Oznacza to, że wszystkie projekty powinnaś zaplanować w taki sposób, aby przed upragnionym okresem wypoczynku, zostały całkowicie bądź częściowo sfinalizowane (np. zamkniesz konkretne etapy). O przypadającym na dany okres urlopie z wyprzedzeniem poinformuj swoich klientów i zastrzeż, że jeśli ze względu na brak ich decyzyjności projekt nie zakończy się przed danym terminem, to wszelkie zmiany zostaną naniesione dopiero po Twoim powrocie do pracy. Bez względu na to, czy działasz w pojedynkę, czy może w zespole, jest to bardzo dobre rozwiązanie, pod warunkiem, że faktycznie terminowo wywiążesz się ze wszystkich zaplanowanych zobowiązań, a ewentualne opóźnienia nie wynikną z Twojej winy. Druga możliwość to zachowanie ciągłości pracy biura projektowego poprzez naprzemienne pójście na urlop poszczególnych członków zespołu projektowego. Metoda ta, żartobliwie nazywana przeze mnie „sztafetą” jest rozwiązaniem, które w tym roku uskuteczniamy w naszym biurze. Polega ono na tym, że tym razem biuro Prostego Planu nie będzie zamknięte, ponieważ cały czas jedna z nas będzie w nim kontynuować pracę projektową i czuwać nad trwającymi realizacjami. Informacje na temat każdego z projektów będą gromadzone w dedykowanej teczce, w której znajdą się związane z nim zaplanowane zadania i określone koordynacje. Nasze trzytygodniowe urlopy zaplanowałyśmy w taki sposób, aby osoba idąca na urlop mogła przekazać tej powracającej z wypoczynku wszelkie niezbędne informacje dotyczące wydarzeń, które miały miejsce podczas jej nieobecności tj. postępu prac, spotkań, ewentualnych opóźnień, problemów itp. Jest to pewnego rodzaju forma raportu pozwalająca osobie wracającej z urlopu sprawnie wdrożyć się w to, co „wydarzyło się” w pracowni przez ostatnie trzy tygodnie. Wspomniana wcześniej teczka poświęcona każdemu projektowi z osobna zawiera również zeszyt, w którym umieszczone są oczekiwania klientów i przyjęte w projekcie ustalenia oraz dokumentacja techniczna. Trafiają one później do osoby prowadzącej nadzór nad realizacją projektu. Rozwiązanie to, nie tylko pomaga w organizacji obowiązków w systemie „naprzemiennego urlopu”, lecz także w codziennej pracy w zespole. Krok trzeci: Odpowiednio wcześniej poinformuj o urlopie swoich klientów O planowanym terminie urlopu informujemy naszych klientów najszybciej jak jest to możliwe, zazwyczaj już podczas podpisywania umowy, ponieważ nasza nieobecność może mieć wpływ na przedłużenie się prac projektowych lub szybsze ich zakończenie. Jeśli prowadzisz jednoosobową pracownię projektową i planujesz całkowicie zawiesić pracę na czas trwania urlopu, to tym bardziej powinnaś poinformować o tym fakcie swoich klientów. Najlepiej uniknąć niedomówień i wynikających z nich nieporozumień poprzez zawarcie w umowie zapisu określającego dokładnie termin i czas trwania Twojego urlopu. Ponadto, zazwyczaj na dwa tygodnie przed pójściem na urlop, w korespondencji z klientami, przypominamy o zbliżającym się terminie i braku możliwości kontaktu z nami podczas jego trwania. Przypomnienie to niewątpliwie pomaga klientom w podjęciu określonych decyzji i organizacji zależnych od nich kwestii. Krok czwarty: Bądź przygotowana na niespodzianki Plany planami, a na pewno doskonale wiesz, jak to bywa w pracy projektantki. Nasza codzienna praca to czasem niekończące się pasmo niespodzianek i to niekoniecznie tych pozytywnych. Różnego rodzaju opóźnienia w dostawach materiałów wykończeniowych lub dyspozycyjności wykonawców, mogą sprawić, że planowany projekt z nadzorem nie zakończy się w terminie, a prace wykonawcze będą kontynuowane podczas Twojego wyjazdu. W tej sytuacji, najgorszym co mogłabyś zrobić, będzie odwołanie urlopu. Jeśli jesteś osobą prowadzącą biuro projektowe w pojedynkę, to przed wyjazdem, spotkaj się z ekipą wykonawczą i szczegółowo omów prace, które mają zostać przeprowadzone na budowie. Możesz również zgodzić się na maksymalnie jedną rozmowę telefoniczną dziennie w przypadku naprawdę wyjątkowych sytuacji. Ostatecznie jednak najlepiej, aby wyjeżdżając na urlop zamknąć sprawy zawodowe na cztery spusty. Niestety doskonale zdaję sobie sprawę, że nie zawsze jest to możliwe. Krok piąty: Rozkoszuj się odpoczynkiem, na który zasługujesz Korzystaj w pełni z urlopu, ponieważ odpoczynek należy Ci się jak przysłowiowemu „psu buda”. I mówiąc to, mam na myśli nie tylko aktywne formy spędzania czasu, lecz także błogie lenistwo na balkonie we własnym mieszkaniu. Bez względu na to, w jaki sposób spędzisz swój urlop pamiętaj, aby maksymalnie się wyluzować i wyłączyć troskę o sprawy związane z pracownią, bo przecież na nie przyjdzie czas, gdy wolne się skończy. Projekt urlop, czas zacząć! 😊 Chwila, chwila, brzmi fantastycznie, a co jeśli nie zaplanowałam mojego urlopu wcześniej, a czuję, że coraz bardziej się wypalam? Niestety tutaj mam dla Ciebie nie do końca dobre wiadomości. W naszej branży nie możesz rzucić w kąt prowadzonych projektów i z dnia na dzień wybrać się na urlop. Niemniej, jednak jeśli czujesz, że Twoje akumulatory rozładowują się w coraz to szybszym tempie, zastanów się, w oparciu o zawarte z klientami umowy na projekt i związane z nimi harmonogramy, kiedy będzie najlepszy moment, aby pozwolić sobie na odpoczynek. Wyznacz konkretny termin, do którego zamkniesz wszystkie prowadzone projekty i nie podejmuj na ten okres żadnych nowych zobowiązań. Równie dobrze możesz udać się na wakacje we wrześniu, październiku, a może nawet listopadzie bądź grudniu! Nie dość, że plaże i kurorty będą mniej zatłoczone, to dodatkowo wyjeżdżając poza głównym sezonem, skorzystasz z atrakcyjnej finansowo oferty. Wypoczynek jesienną lub zimową porą ma również swoich zwolenników, a poza tym, kto powiedział, że nie będzie to idealny moment, aby udać się w podróż do ciepłych krajów? Mam nadzieję, że w tym roku uda Ci się, chociaż na chwilę zwolnić. Pamiętaj, że dobry odpoczynek jest niezbędny do dalszej, produktywnej pracy. Tak jak wspominałam, jeśli jeszcze nie zaplanowałaś swojego urlopu, to nic straconego. Podejdź do tego w sposób konsekwentny i tak jak precyzyjnie egzekwujesz związane z projektami dedlajny, tak zadbaj o swój prywatny projekt zwany wypoczynkiem. Trzymam kciuki za Twój sukces.
Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady Sonia Tulczyńska. 3 lutego 2019, 9:51 Serial Wataha. Statyści i epizodyści poszukiwani! Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady materiały prasowe.
Tomek Chołast: Dzień dobry! Dziś rozmawiamy z panią Kamilą Pokorą, która jest..? Kamila Pokora: Członkiem Komendy Hufca ZHP Pabianiace do spraw Harcerskiej Akcji Letniej i szefem stanicy Hufca Pabianice w Dwerniku, w mi miło panią gościć. Dziś porozmawiamy o Dwerniku, a w zasadzie o Hessówce w Dwerniku. Zacznijmy od tego, po co harcerzom stanica w Bieszczadach? No jak, po co?! Bieszczady to przecież najpiękniejszy skrawek Polskiej ziemi. Harcerze od samego początku lubią spędzać czas przede wszystkim na łonie natury. Bieszczady dają nam taką możliwość, ponieważ ich piękno i dzicz, która tam jest, daje nam możliwość spędzania tam naprawdę cudownych chwil, zdobywania nowych umiejętności i bardzo bliskiego kontaktu z naturą. Kto ją zbudował?My zakupiliśmy tę stanicę od rodziny Hessów, którzy zbudowali całe swoje gospodarstwo. W latach 70. wybudowali najpierw dwa małe domki, a później swój duży dom rodzinny. Zbudowali tam także dużą oborę, posadzili wiele drzew. Głównym gospodarzem był Marian Hess ze swoją żoną, Józefą. Marian był artystą, malarzem, pisarzem, etnografem i tak naprawdę związał się z Bieszczadami jeszcze na studiach, kiedy się w nich zakochał. Razem z żoną szukali takiego fajnego, spokojnego miejsca, w którym mogliby się osiedlić, ponieważ oboje byli z miasta. Marian z Józefą wybudowali przepiękny dom. Panowie z Nadzoru Budowlanego powiedzieli, że jak na artystę, Marian jest naprawdę niezłym budowlańcem, a jak na budowlańca, bardzo dobrym artystą. Dom jest rzeczywiście niezwykły, ma niesamowitą duszę, jest wybudowany z tego, co kiedyś było do zdobycia, czyli jest parę cegieł, ale głównie są tam kamienie, trochę gliny, jakaś słoma, trochę cementu. Poza tym, taką dodatkową rzeczą, która jest niezwykła w tym domu to to, że kominek jest umiejscowiony na pierwszym piętrze, czyli jest jakby w powietrzu - i to jest że stanica wymaga remontu. Na co konkretnie zbieracie pieniądze?Zbieramy pieniądze głównie na to, żeby wyremontować ten dom, czyli tak zwaną Hessówkę. Ta Hessówka jest takim centrum dowodzenia, czyli z jednej strony jest to miejsce, w którym mieszka kadra, która zajmuje się stanicą, z drugiej strony jest to magazyn żywności i jest tam też ambulatorium. W momencie, kiedy dzieci przebywają u nas w stanicy i potrzebują pomocy pielęgniarki czy lekarza, to właśnie tam przychodzą. Tak naprawdę jest to z jednej strony miejsce bardzo symboliczne dla całych Bieszczad, a z drugiej strony niezwykle ważne dla nas - osób prowadzących to stanica ZHP. Czy wyjaśni nam pani różnicę między ZHP i ZHR? Tak naprawdę różnica jest niewielka, bo mamy prawie takie same ideały. Jedyne, czym się różnimy, to to, że w ZHP można mieć drużyny koedukacyjne, natomiast ZHR ma drużyny albo damskie, albo męskie. Ale biorąc pod uwagę nasze prawo harcerskie, ideały, które wyznajemy, to właściwie są one takie sprawiło, że zechciała pani zostać harcerką?Mama mi kazała (śmiech). Teraz już jestem taką dużą harcerką. Kiedyś mama powiedziała, że mam już 10 lat, więc jadę na dalekie wakacje, żeby się trochę nauczyć życia”. No i wysłała mnie na 24 dni obóz do Mrzeżyna nad morzem. Dla takiej dziesięciolatki było bardzo długo, biorąc pod uwagę rozłąkę z mamą. Pojechałam na ten obóz i właściwie od dziesiątego roku życia jestem w harcerstwie i działam. Zakochałam się po prostu! Zakochałam się w tym spaniu w namiocie na kanadyjce, w zabawach z rówieśnikami, ze starszymi, młodszymi. W tym, że żyjemy blisko natury. Czasami jest mokro, czasami jest zimno, ale zawsze jest bardzo wesoło. To jest najważniejsze. I chyba harcerstwo to jest taka niesamowita szkoła życia, gdzie z jednej strony robimy wiele dla innych, ale tak naprawdę robimy wiele dla samych siebie. Harcerstwo nauczyło mnie odpowiedzialności, gospodarności, zaangażowania. Każda osoba, która jest w harcerstwie, rozwija się przez system stopni, system sprawności, które zdobywamy. Chociaż wydaje nam się, że to jest nic takiego, to później ktoś, kto jest w harcerstwie jest w stanie rozpoznać spośród innych osób, kto też do tego ZHP należał, to widać. Może to jakaś nić, która nas łączy? Pewne rzeczy jesteśmy w stanie kawał życia spędzony w harcerstwie. Jakie jest to najwspanialsze wspomnienie, które pierwsze przychodzi pani do głowy?Mam wiele takich wspomnień. Takie wspomnienie związane chociażby z Bieszczadami, jest z czasu, gdy już byłam drużynową. Zabrałam moje dziewczyny w góry i pamiętam, że jak wchodziły na Połoninę Caryńską, to powiedziały, że jestem beznadziejna, bo każę im się męczyć i chodzić po górach. Na dodatek nie pozwoliłam im jeść po drodze. Powiedziałam, że kanapki będą dopiero na szczycie. Po czym, jak wyszły z lasu i zobaczyły te niesamowite widoki to spojrzały na mnie i powiedziały “No dobra. Będziemy z Tobą chodzić”. To jest jedno z takich niesamowitych wspomnień związanych zwłaszcza z tym, jak byłam już drużynową, czyli miała swoją drużynę, swoją ekipę dzieciaków i z nimi spędzałam bardzo dużo czasu. To są też rejsy żeglarskie, to rajdy po lasach, to wspólne wyjścia na lodowisko. Naprawdę, tych wspomnień jest bardzo dużo i są bardzo różnorodne. Później, kiedy już zostałam instruktorką, to organizowałam różne imprez dla całego Hufca, czy też nawet dla harcerzy z całego województwa łódzkiego. Byłam też komendantem Chorągwi Łódzkiej, czyli harcerzy z całego województwa łódzkiego, z którymi pojechałam na Jamboree, czyli Światowy Zlot Skautów do Anglii z okazji stuletniej rocznicy powołania skautingu. Tych wspomnień jest tak dużo, że teraz, gdy kazał mi pan wybrać, to aż się rozmarzyłam, bo tego było tak bardzo, bardzo dużo. A jaka niezwykła, bądź zaskakująca historia wydarzyła się w stanicy?Oj, niejedna (śmiech). Zawsze, jak przyjeżdżamy na wiosnę, to robimy porządki i czasami znajdujemy przeróżne rzeczy, głównie są to tropy. Kiedyś znaleźliśmy w połowie zjedzoną sarenkę. Pokazuje nam to, że to jest miejsce, gdzie przede wszystkim rządzi natura. Samą stanicę jest u podnóża góry Otryt. Blisko Otrytu jest gawra niedźwiedzicy. Ta niedźwiedzica mniej więcej co drugi rok ma małe. Powiem szczerze, że czasami, jak przyjeżdża się tam wiosną albo późną jesienią, żeby zamknąć bazę, i widzi się ślady misia na stanicy, to człowiek nabiera jeszcze większego respektu do tego na co dzień zajmuje się Hufiec ZHP Pabianice?Praktycznie tym samym, co całe ZHP u nas w kraju - zajmujemy się wychowaniem młodych ludzi. Staramy się, żeby każde dziecko, które trafia do drużyny harcerskiej, do drużyny zuchowej, mogło się rozwijać w wielu dziecinach i dajemy. Każdy, kto wstępuje do harcerstwa, dostaje możliwość zdobywania nowych umiejętności poprzez zbiórki, które organizujemy, poprzez jakieś wyjścia, wycieczki, rajdy, obozy specjalnościowe, na przykład w Pabianicach mamy drużyny żeglarskie. Dajemy tym dzieciakom szansę na to, żeby poznały świat, który jest poza komputerem, poza telewizorem. Czyli wychodzimy z nimi do lasu, uczymy ich tego, jak sprawdzić za pomocą kompasu, gdzie jest północ. Z jednej strony mogłoby się wydawać, że są to rzeczy starodawne, ale później okazuje się, że jak się telefon rozładuje w środku lasu, to tylko harcerz, albo osoba, która miała cokolwiek wspólnego z terenoznawstwem jest w stanie się z tego lasu wydostać. Więc uczymy ich samodzielności, tego, żeby w każdej sytuacji byli w stanie się odnaleźć, żeby byli zorganizowani i potrafili dawać sobie pomysł na zrzutkę?Jako Hufiec organizujący Akcję Letnią, do tej pory byliśmy w stanie wszystkie remonty i renowacje zrobić sami, biorąc pod uwagę chociażby kwestie finansowe. Niestety, w tamtym roku kominiarz, który przyjeżdża do stanicy i wszystko sprawdza powiedział, że podpisuje mi dokumenty, ale że to ostatni rok. Rzeczywiście okazało się, że to był ostatni moment, ostatni rok, ponieważ komin się właśnie posypał. Przy robieniu komina niezbędne było zrobienie też nowego kominka. Do tego wszystkiego dach, który był kładziony w latach 70., czyli 50 lat temu. Okazało się, że jest potrzebny natychmiastowy remont. To wymaga dużego zaangażowania i nie mówię tylko o kwestiach finansowych, ale także o osobach, które mają się tym zająć. Są rzeczy, których my, własnym sumptem, nie jesteśmy w stanie tutaj dokonać i potrzebujemy prawdziwych specjalistów. Dlatego pomyśleliśmy, że zrzutka będzie dobrym wyjściem. Jak się okazało, całkiem nieźle nam idzie. Tak, zrzutka wciąż trwa, jesteście na półmetku. Potrzebujecie zebrać 150 tysięcy na liczniku w tej chwili jest ponad 76 tysięcy złotych. Nasi odbiorcy mogą was wesprzeć pod adresem Co sprawiło, że zdecydowaliście się na wybranie właśnie naszego portalu?Myślę, że to jest fajne narzędzie, które dociera do dużej grupy ludzi. U nas w Pabianicach, dużo mówiło się o tym, że robimy zrzutkę. Pisano o niej w lokalnych mediach, był o tym program w pabianickiej telewizji. Zrzutka z racji tego, że jest internetowa, działa na całym świecie. I rzeczywiście, osoby, które wpłacały, które się tym interesowały pochodzą nie tylko z Pabianic, ale również z innych miast, ale także z innych krajów. To jest niesamowite. I myślę, że każdemu, kto kiedykolwiek był w Bieszczadach, a na pewno każdemu, kto był u nas w stanicy i choć na chwilę wszedł do Hessówki, łezka gdzieś się zakręciła i stwierdzili, że po prostu trzeba waszej zrzutce są dostępne nagrody, czy zechciałaby Pani opowiedzieć o tych najciekawszych?No jedna jest taka naprawdę najciekawsza za wpłatę 150 tysięcy, albo więcej. Dajemy możliwość pobytu w Bieszczadach z prawdziwymi zakapiorami. Mamy tutaj taką cegiełkę w Hessówce, jak pobyt z wyżywieniem w stanicy podczas tegorocznych wakacji. To jest dla osoby, która wpłaci 5 tysięcy. Dla osoby, która wpłaci 10 tysięcy - i mamy taką wpłatę, to jest w ogóle niesamowite! - jest siedmiodniowy pobyt u nas w stanicy z opieką osoby, która będzie w stanie pokazać Bieszczady i też przedstawić historię naszej bazy. Mamy bieszczadzką plakietkę, standardowe podziękowania i kalendarz bieszczadzki. Tych baz w Bieszczadach jest zdecydowanie mniej. Kiedyś ich było ponad 30, czyli właściwie w każdej bieszczadzkiej wsi był osób harcerski, przyjeżdżali młodzi ludzie z całej Polski. teraz jest na bodajże 5, z czego ta nasza jest jedną z najstarszych gdzie upatrywać powodu drastycznego spadku liczby tych baz?Na pewno wynikiem zmniejszenia liczby tych baz jest to, że Bieszczadzki Park Narodowy poszerza swoje terytorium i już na terenie Parku nie mogliśmy organizować Harcerskich Akcji Letnich. Poza tym, nie ukrywajmy, troszeczkę się zmieniły czasy. Kiedyś na obozy harcerskie jeździli wszyscy, bo to była jedna z dwóch możliwości wakacyjnych. Druga to były na przykład kolonie zakładowe. Teraz, jeżeli ktoś sobie wymyśli, że chce jechać na wakacje do Zanzibaru na obóz młodzieżowy, to jest taka szansa. Z jednej strony myślę, że to kwestie terytorialne, z drugiej myślę, że to kwestie zainteresowań. Natomiast fajne i ważne jest to, że do naszej stanicy przyjeżdżają nie tylko harcerze z ZHP czy ZHR, ale także różne stowarzyszenia młodzieżowe. Więc my nie jesteśmy zamknięci tylko na ZHP, ale każda grupa zorganizowana, która chce mieszkać pod namiotami - bo to trzeba zaznaczyć, że my tutaj nie mamy domków, tylko mamy normalne namioty, w których stoją kanadyjki, na takiej kanadyjce jest materac wojskowy, dostaje się koc i można się poczuć, jak prawdziwy bieszczadnik - może do nas w sezonie letnim, czy też w innych porach roku?Grupy zorganizowane, młodzieżowe zdecydowanie w wakacje. Natomiast kiedy mówimy o grupach instruktorów, albo mniejszych grupach, to mogą one przyjechać do nas również poza sezonem kim należy się kontaktować, gdyby ktoś zechciał Was odwiedzić?Na ten moment ze mną, najlepiej mailowo: [email protected]. Nie ukrywam, że szukamy szefa bazy - takiego, który chciałby zamieszczać w Bieszczadach albo przez cały rok, albo w sezonie od kwietnia do października i prowadzić taką bazę. Niestety, moja aktualna praca nie pozwala mi na to, żeby spędzać tam chociażby dwa miesiące. Baza ma naprawde ogromny potencjał. Szukamy kogoś, kto pokocha to miejsce tak samo, jak my, a jeżeli będzie do tego harcerzem, to będzie cudownie, bo będzie wiedział, z czym to się wszystko je. Zachęcamy wszystkich zainteresowanych do kontaktu z panią Kamilą w tej sprawie. Chciałbym jeszcze na koniec zapytać, kto może zostać harcerzem, kto nie może i jak tego dokonać?Harcerzem może zostać każdy, zaczynając od zucha. Zuchy mają już po 6 lat, więc jeżeli tylko taki mały człowiek chciałby iść na zbiórkę zuchową, to oczywiście jest taka szansa, bo praktycznie w każdym mieście drużyny harcerskie i zuchowe działają, więc tutaj nie ma ograniczeń. Nie ma również ograniczeń wiekowych, bo jeżeli ktoś ma 30 lat i stwierdzi, że to harcerstwo jest całkiem fajne, to przy wielu Hufcach działają kręgi instruktorskie albo zespoły instruktorskie, do których można dołączyć. Są też kręgi starszyzny harcerskiej, więc jest tu miejsce dla korzystaliście kiedyś z pomocy GOPR-u w Bieszczadach? Niestety tak. Ale na szczęście dotyczyło to osoby z kadry. Pamiętam, że poszli na wędrówkę i chłopak - pomimo tego że był dobrze przygotowany, nie było żadnego załamania pogodowego - skręcił sobie nogę, a ponieważ poszedł z trochę mniejszymi dziećmi, to była potrzeba, żeby GOPR ściągnął go z gór, bo dzieciaki nie były w stanie mu pomóc. Pytam o to nie bez przyczyny, ponieważ kolejny podcast będzie nagrywany z jednym z oddziałów GOPR-u, który też u nas prowadził Bardzo ich lubimy i są zawsze bardzo pomocni. Chociażby dlatego, że pogoda w górach jest niesamowicie zmienna i kiedy chcę wysłać grupę dzieciaków w góry, a nie jestem stuprocentowo pewna, co do pogody - chociaż dzieciaki są u nas przygotowane na wszystkie sytuacje pogodowe - to, jak dzwonię do chłopaków z GOPR-u, to mówią na przykład, że spokojnie możemy iść, bo u nich jest czyste niebo. W górach pomimo tego że u nas jest piękna pogoda, za drugą górką może lać deszcz. Goprowcy naprawdę nam pomagają, chociażby w taki na zakończenie chciałaby pani coś dodać?Chciałabym powiedzieć, że Bieszczady to cudowne i niezwykłe miejsce. Coraz więcej ludzi chce tam przyjeżdżać i patrzeć, czy ślady watahy są takie, jak to było pokazane w serialu. Chciałabym powiedzieć, żebyśmy wszyscy dbali o to miejsce, zresztą jak o każde. Natomiast Bieszczady mają swój niesamowity urok i po prostu nie zadepczmy się do tej prośby. Bardzo dziękuję za rozmowę, życzę sukcesu w zrzutce, no i miejmy nadzieję, do zobaczenia w poprzednim w wpisie z serii, Tomek Chołast rozmawiał z Markiem Janikowskim i Piotrem Kuczabem - założycielami Fundacji Singletrack Glacensis o budowaniu singletrackowych tras w Srebrnej Górze. Zapraszamy do słuchania, komentowania i subskrybowania na oraz się nad założeniem własnej zrzutki? Zapoznaj się z informacjami poniżej!Po pierwsze - jak to działa?To proste - wchodzisz na (możesz też skorzystać z aplikacji mobilnej dostępnej w Sklepie Google Play oraz na App Store), podajesz dowolny cel zrzutki oraz kwotę i to wszystko - gotowe. Na utworzoną w ten sposób zrzutkę możesz od razu za darmo i błyskawicznie przyjmować wpłaty - wpłaty księgują się na Twojej zrzutce już w czasie około 1 minuty od ich zlecenia przez wpłacającego! Środki ze swojej zrzutki wypłacasz kiedy chcesz i tak często jak tego potrzebujesz, a dzięki opcji ekspresowych wypłat otrzymasz je na swoje konto w ciągu kilku minut od zlecenia wypłaty! Ważne - utrzymuje się głównie z darowizn - portalu możesz używać w 100% za darmo. Nie pobieramy żadnych obowiązkowych opłat od organizatorów zrzutek ani od wspierających - sprawdź. Po drugie - czy to działa?530 000 zrzutek, ponad 300 000 000 zł zebrane na zrzutkach. Nasi użytkownicy oceniają nas na niemal 5/5 na ponad 2 000 opinii w Sklepie Google Play zobacz opinie i na niemal 9/10 na naszej stronie z ocenami (ponad 2 000 opinii) - sprawdź opinie. Również nasza aplikacja w App Store posiada analogiczne oceny (niemal 5/5). Zrzutki prywatne, np. na prezenty urodzinowe, zrzutki na realizację marzeń, zrzutki projektowe, zrzutki charytatywne, zrzutka na #SerceJulki, która zebrała ponad 1 900 000 zł, zrzutka dla Zhiry - psa-ratownika, która zebrała ponad 70 000 zł w ciągu zaledwie 30 minut - to tylko przykłady. Na zbierasz na dowolne, ustalone przez Ciebie cele!a. Rekordowa zrzutka na ponad 1 900 000 zł:b. Rekordowo szybka zrzutka (ponad 70 000 zł w 30 minut):c. Nasz wybór najciekawszych zrzutek znajdziesz na stronie głównej to jednak przede wszystkim dziesiątki tysięcy zrzutek prywatnych - urodzinowych, wyjazdowych, mających na celu rozliczenie wspólnych inicjatyw i innych. Jeśli chcesz przejrzeć więcej zrzutek - skorzystaj z naszej wyszukiwarki.'Zwykła' to nie wszystko! Ostatnio dodaliśmy nowy serwis w ramach naszego portalu. Zrzutka cykliczna to rozwiązanie dla każdego, kto ma coś do zaoferowania swoim odbiorcom bądź po prostu chce umożliwić chętnym stałe wspieranie swojej zrzutki - oczywiście w modelu subskrypcji. Wspierający wpłacają comiesięczne kwoty na konto organizatorów. Organizatorzy dostają możliwość rozwoju swoich pasji i talentów, a wspierający – wspaniałe nagrody i satysfakcję ze wspierania ciekawych projektów! Brzmi interesująco? Tutaj sprawdzisz jak to cykliczna oraz zwykła zrzutka to też nie wszystko! Dzięki zrzutce patronowanej, zbierzesz pieniądze dla organizacji, z której celami najlepiej się identyfikujesz! Logo wybranej przez Ciebie fundacji/organizacji (wraz z informacją o tym, że objęła ona patronatem Twoją akcję) ozdobi widok Twojej zrzutki. Prowadzisz fundację lub inną organizację? Chcesz, aby użytkownicy mogli zbierać pieniądze właśnie dla Ciebie i na realizację Twoich celów? Dołącz do innych Patronów! Aby dodać swoją organizację, przejdź trzy proste kroki opisane tutaj (w sekcji “Jak zostać Patronem?”).Jeśli nadal masz pytania lub wahasz się czy możesz założyć zrzutkę - napisz!
Św. Walpurga żyła prawdopodobnie w latach 710–777 lub 778. Już w wieku IX kanonizowano ją jako pogromczynię czarów. Jako dzień jej wspomnienia wyznaczono 1 maja – święto Filipa i Jakuba. Zgodnie z legendą różne demony w nocy z 30 kwietnia na 1 maja uciekały, aby schronić się na górze Brocken.
Jak głosi popularne stwierdzenie, każdy z nas ma czasem ochotę rzucić wszystko i pojechać w Bieszczady. No właśnie, dlaczego akurat tam? Skąd wzięły się te Bieszczady, jako wzorzec swego rodzaju idylli, miejsca pełnego szczęśliwości, spokoju i beztroski? To region Polski znajdujący się w południowo-wschodniej części naszego kraju, grupa dwóch górskich pasm w łańcuchu Karpat. Okolica ta słynie z pięknej przyrody, która potrafi zapierać dech w piersiach. Już po samych zdjęciach oraz filmach możemy zaniemówić, przyglądając się bogactwu spotykanych tam roślin, jednak dopiero na żywo odkrywamy prawdziwe piękno tych cudów natury. Jak nietrudno się domyślić, wciąż pozostajemy pod urokiem Bieszczad, które zrobiły na nas piorunujące wrażenie i z pewnością pozostaną w naszej pamięci na długo. To miejsce, do którego zdecydowanie chce się wracać, w którym chce się być bez względu na nastrój, porę dnia czy pogodę. To wyjątkowe miejsce, w którym czas płynie wolniej, a wszystkie dotychczasowe troski odchodzą na drugi plan. Jezioro Solińskie Z pewnością wiele osób, które dużo słyszały o Bieszczadach i pragną wybrać się w podróż do tej malowniczej krainy, zastanawia się, co można tam robić. Odpowiedź na to pytanie nie jest jednorodna, ponieważ wszystko zależy od tego, jaką formę odpoczynku oraz zwiedzania preferujemy. Osoby, które uwielbiają poznawać piękno otaczającej je natury, z pewnością nie będą się w Bieszczadach nudzić. Nie brakuje tutaj cudownych miejsc, które tylko czekają na ich odkrycie. Jednym z nich jest bez wątpienia Jezioro Solińskie, po którym mieliśmy przyjemność przepłynąć się kajakiem. To ciekawa forma rozrywki połączona z obserwacją cudownej przyrody i rozkoszować się palącym słońcem. Sam zbiornik retencyjny ma ciekawą historię, z którą warto się zapoznać. Ma powierzchnię około 22 km² i stanowi największy zbiornik w naszym kraju, którego pojemność równa jest aż 472 mln m³. Jezioro charakteryzuje się niezwykle rozwiniętą linią brzegową i obfituje w liczne zatoczki. Bieszczadzka Kolejka Leśna Z atrakcji, które na nas czekały, możemy wyróżnić również przejazd Bieszczadzką Kolejką Leśną. Możliwe jest zorganizowanie przejazdu na zamówienie, a kolejka dostępna jest zarówno dla grup zorganizowanych, jak i turystów indywidualnych. Do wyboru są dwie trasy, które z pewnością zrobią ogromne wrażenie nie tylko na dorosłych, ale również na dzieciach. Już na samym początku zafascynował nas wygląd zabytkowej stacji kolejowej. Bardzo klimatyczne miejsce na pewno urzeknie każdego zwiedzającego. Małe, cudowne wagoniki zapewniły wyjątkowy komfort jazdy, podczas której miało się wrażenie, że znajdujemy się w istnym raju. Tak, jakby cywilizacja tutaj nie dotarła, czuć było pierwotne piękno i moc natury, która otaczała nas z każdej strony. Tę atrakcję polecamy każdemu jako obowiązkowy punkt wyprawy w Bieszczady. Zapewniamy, że zarówno starsi, jak i młodsi uczestnicy przejazdu będą bardzo zadowoleni. Smerek Dużą frajdę sprawiło nam również wejście na Smerek- szczyt, którego potoczna nazwa jest bardziej znana niż ta zapisywana na mapach, czyli Wysoka. Szerokie panoramy widokowe zapierają dech w piersiach. Człowiek ma wrażenie, że znalazł się na krańcu świata, we włosach czuje wiatr, powiew spokoju, ciszy i ukojenia. Stąd można wybrać się szczytami masywu aż do słynnej Połoniny Wetlińskiej, do której dotrzemy po ok. 2 godzinach marszu. Warto wybrać się w to miejsce dla niepowtarzalnych widoków, których nie odtworzą żadne zdjęcia oraz nagrania. Podsumowując: Bieszczady to istny cud natury, który wciąż pozostaje nieodkryty przez tak wiele osób. A szkoda, bo osoby, które nie miały przyjemności obcowania z tą cudowną, bujną naturą nawet nie wiedzą, ile tracą. Wszystko jest jednak do nadrobienia, dlatego jeżeli jeszcze wahacie się i zastanawiacie, gdzie spędzić swój wakacyjny odpoczynek, śmiało polecamy malowniczy region Polski, który niezmiennie zaskakuje swoim pięknem. Gwarantujemy, że nikt nie będzie się nudził i każdy znajdzie rozrywkę odpowiednią dla siebie, a cudowne krajobrazy pozostaną w pamięci na zawsze. Cisza, spokój, bogata roślinność i czas, który na chwilę się zatrzymuje - czy można pragnąć czegoś więcej? A jak już zobaczysz Bieszczady to koniecznie zobacz Słowacki Raj, czyli pomysł na niesamowity weekend w górach! Zobacz więcej Święta Bożego Narodzenia oferty - na co zwrócić uwagę planując święta w górach? Na co zwrócić uwagę jeśli planujemy wyskoczyć do urokliwej górskiej wioski, agroturystyki czy popularnego kurortu? Czytaj dalej... Majówka w górach - sprawdź gdzie warto pojechać! Tegoroczny długi weekend wypada wyjątkowo korzystnie, dlatego każdemu, kto szuka pomysłu na zagospodarowanie wolnych dni, przedstawiamy najlepsze propozycje na spędzenie majówki w górach. Czytaj dalej...
Rzuć wszystko i jedź z nami w Bieszczady! 浪 http://sebastian.travel.pl/2022/06/21/bieszczady-19-21-08-2022/
Czasem każdy z nas ma ochotę rzucić to wszystko i wyjechać. Czy to w Bieszczady, czy też na Mazury, gdziekolwiek z dala od zgiełku miasta, szybkiego tempa życia i całej tej codziennej rutyny. Matt i Jessica Johnson zebrali się na odwagę i postanowili zmienić swoje życie. Rzucili pracę i ruszyli w podróż. Z własnym kotem. Do tej pory cisnęli swój amerykański sen. Szkoła, później małżeństwo, dom, oczywiście na kredyt i wspaniała kariera. Wszystko to mieli, ale nie czuli się szczęśliwsi czy bardziej spełnieni. Ich życiu czegoś brakowało. Jakiejś odmiany. Sprzedali więc wszystko co mieli i postanowili ruszyć w podróż życia. Za pieniądze ze sprzedaży kupili łódź, dzięki której mogą podróżować, a pozostałą część zarobionej kwoty przeznaczają na codzienne wydatki. Teraz pływają oni po wodach i oceanach razem ze swoją kotką Georgie. Odwiedzili już kilka krajów, między innymi Bahamy, Kubę, Peru czy Jamajkę. Takie podróże to nie tylko wspaniałe przeżycie, ale także niezwykłe wspomnienia, które będą towarzyszyć im do końca życia. Matt z Jessicą nie czekali, aż odłożą odpowiednią sumę na spełnianie swoich marzeń. Oni po prostu rzucili wszystko, sprzedając cały swój dotychczasowy dorobek, zostawiając swoją pracę, swoje życie tylko po to, aby podążać za swoimi pragnieniami. Zmiana wyszła im na dobre, ale para nie jest pewna jak długo będą pływać. Może cztery lata, może więcej. Zobaczcie niesamowite zdjęcia z ich podróży! tekst | Karol Sobczak
Źródło: Wikipedia, www.ujazd.pl, tablice informacyjne przy zamku na ścieżce edukacyjnej Zamek dziś Informacje praktyczne Adres: Zamek Biskupów Wrocławskich, ulica Matejki, 47-143 Ujazd.Zamek biskupów wrocławskich w Ujeździe Współrzędne GPS 50°23′28″N 18°20′56″EParking dla samochodów - można zaparkować obok kościoła Św.
Przejdź do zawartości RegulaminFAQPanel zarządzania Rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady – fragment nowej książki Niny Bojarskiej Strona główna/Rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady – fragment nowej książki Niny Bojarskiej Rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady – fragment nowej książki Niny Bojarskiej Nina Bojarska Trochę mnie nie było, ponieważ kończę swoją kolejną książkę, której akcja dzieje się w Bieszczadach i na Podkarpaciu. Poniżej krótki fragment. Oczywiście, dobrze mnie znacie i wiecie, że wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe. „Szczebrzyszynówka” Wynajęliśmy domek w małej wsi, który nosił nazwę na cześć jego właściciela Krzysztofa Szczebrzyszyna, szumną nazwę „Szczebrzyszynówka”. Nasz nowy „ovner” jak kazał się do siebie zwracać, nie mieszkał na stałe w Polsce, tylko udał się ze swoją rodziną za chlebem do Norwegii, gdzie jak twierdził, pracował jako kierowca Tira. Jego żona, zgodnie z zapewnieniami, pełniła odpowiedzialną funkcję kierownika sali, w jednej z bardziej ekskluzywnych restauracji miasta Horten. Prawda jednak była zgoła inna, ponieważ Krzysztof, zajmował się w Norwegii sprzątaniem zbiorników na norweskiej farmie rybnej, a jego żona Diana, pracowała jako pomoc w hotelowej pralni. Liczne potomstwo tej pary, uczęszczało do polsko-norweskiej szkoły, która w swoim programie miała nauczanie przystosowania do życia w społeczeństwie, dzieci o lekkim i ciężkim poziomie niedorozwoju umysłowego. Oboje z żoną, byli osobami nienachalnymi z urody, z większym ukłonem w stronę Diany, u której szalę goryczy przelewała otyłość kliniczna, przekazana wraz z dominującymi genami gromadce wspólnych dzieci. W Norwegii, ta urocza rodzinka, mieszkała na tak zwanym „socjalu”, czyli w mieszkaniu udostępnianym przez władze miasteczka Horten osobom, które co tu dużo mówić – nie bardzo radzą sobie w życiu. Tak więc oboje państwo Szczebrzyszyn, będąc w Norwegii regularnie pomiatani i uważani za zera totalne, po powrocie do ojczyzny stawali się „ovnerami” posiadłości Sczebrzeszynówka. W Polsce, radośnie spędzali urlop szusując na stokach hotelu „Arłamów” lub zażywając kąpieli słonecznych na plaży przed hotelem „Grand” w Sopocie. W ten sposób, rekompensowali sobie miesiące spędzone w Norwegii wśród smrodu krochmalu hotelowej pralni i zapachu ryb przynoszonym do domu na każdym centymetrze ciała. Posiadłość „Szczebrzyszynówka” liczyła sobie powierzchnię sześciu arów, ogrodzonych zewsząd siatką leśną fi dziesięć. Na działce, stał parterowy dom o powierzchni trzydziestu metrów kwadratowych oraz stodoła o powierzchni dwustu metrów kwadratowych. Posiadłość tę, odziedziczył Krzysztof po swoich zmarłych rodzicach, którzy trudnili się zawodowo chlaniem wódy, wydając przy tym na świat kolejnych potomków w ilości dziewięciu sztuk, rodzonych w fazie głębokiego upojenia alkoholowego obojga rodziców. Wobec tego faktu, wszyscy, spośród sześcioosobowego pozostałego przy życiu rodzeństwa, nie grzeszyli intelektem. Nic więc dziwnego, że Krzysztof mienił się pozostałym braciom i siostrom jako człowiek sukcesu. Piszę o pozostałym przy życiu rodzeństwie, ponieważ pewnej bieszczadzkiej zimy, jednego z braci zabrała śmierć, kiedy najebany zasnął przed domem na śniegu, najmłodszy z braci zginął pod torami Bieszczadzkiej kolejki wąskotorowej a najstarsza z sióstr, jak wyszła z domu wiosną 1979r. tak słuch po niej zaginął. Krzysztof z Dianą podczas swoich urlopowych pobytów w Polsce, nie omieszkiwali zaglądnąć do Szczebrzyszynówki by jako „ovnerzy”, skontrolować czy najemca odpowiednio przyciął trawnik i czy ilość zalecanego przez nich stężenia glifosatu w glebie została zachowana na pożądanym poziomie. Podczas obchodu po posiadłości z przyjemnością opowiadali o swoich sukcesach na polu zawodowym oraz prywatnym, chwaląc się wysokością swoich zarobków oraz pokazując na smartfonie zdjęcia jakiejś bajecznej posiadłości z basenem. Krzysztof, na chwilę zatrzymywał się pod płotem od południowej strony działki, gdzie roniąc łzę przyklękał. Było to bowiem miejsce, w którym jego rodzice odnaleźli ciało zamarzniętego brata, kiedy zorientowali się po tygodniu, że przed chwilą wyszedł z domu. Wszystko to, działo się wśród wtórów słodkiej gromadki urwisów, wypowiadających słowa w niezrozumiałym bełkocie polsko-norweskim. Po wizycie w posiadłości, pozostawało jeszcze zapalenie znicza na ostatniej stacji bieszczadzkiej kolejki wąskotorowej oraz modlitwa w kościele w Lutowiskach, w intencji odnalezienia zaginionej siostry. Fragment książki „Rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady”. Autor: Nina Bojarska Autorka książek „Zdrowi z Natury” oraz „Piękni z Natury”. Redaktor naczelna portalu Miś ę chce Bieszczad. Od wielu lat na stałe współpracuje z magazynem Żyj Naturalnie. V-c prezes Fundacji Zdrowi z Natury. Copyright : Nina Bojarska Udostępnij ten artykuł, pomóż Nam dotrzeć do innych! Niezależny portal obywatelski. Łączymy ludzi, dla których pisanie jest pasją. Poruszamy tematy, które dla innych mediów są zbyt trudne. Podobne wpisy Page load link Przejdź do góry
Rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady. Posiadamy jeszcze wolne domki w Eden Rajskie SPA. Tylko u nas wzmocnisz naturalną odporność oraz zredukujesz stres. Podczas naszych pobytów leczniczych
Długi weekend poza miastem? Idealnie! Spontaniczna decyzja o wyjeździe w Bieszczady była strzałem w dziesiątkę i jednocześnie okazją na kilka przemyśleń oraz naładowanie akumulatorów. Do Warszawy wróciłam w fantastycznym nastroju, planując kolejną wyprawę. Dlatego w tym wpisie dzielę się z Wami moimi 6 złotymi zasadami udanego wyjazdu. A Wy macie swoje? Podzielcie się nimi w komentarzu! :) 1. Mądrze wybierz towarzystwo Jeśli nie chcesz wypoczywać w samotności i myślisz o urlopie z kimś - upewnij się, że z tymi ludźmi się dogadasz. Musicie nadawać na tych samych lub bardzo podobnych falach, znać swoje oczekiwania i rozumieć potrzeby. Szkoda czasu na bezsensowne sprzeczki o to, co chcecie robić. A wyjazd w zgranym towarzystwie będzie znacznie przyjemniejszy. Dużo zdjęć. Nawet bardzo głupie. Ten moment, który właśnie przeżywasz, już nigdy więcej się nie powtórzy i nawet jeśli w tej chwili wydaje się mało istotny, za 10 lat może okazać się jednym z fajniejszych wspomnień. My sfotografowaliśmy nawet gonitwę ślimaków, którą urządziliśmy na szlaku w Bieszczadach. Spoko, za kilka lat nazwiemy się durniami i będziemy sobie przypominać, kto wpadł na pomysł zorganizowania tego fascynującego wyścigu. A tak już na poważnie - zdjęcia są świetną pamiątką i najlepszym sposobem na utrwalanie wspomnień. I rób to, na co masz ochotę. Nie ograniczaj się. Znów stań się beztroskim dzieckiem i spełniaj swoje zachcianki. Graj w planszówki, wypożycz łódkę, pływaj nago w jeziorze, tańcz do upadłego, zorganizuj grilla i miej kaca następnego dnia. Korzystaj z możliwości, które masz. Tylko nie wybiegaj myślami do przodu i nie rozmyślaj o zbliżającym się powrocie do rzeczywistości. On nadejdzie w swoim czasie, więc żyj teraźniejszością. Na co dzień telefon mam niemal przyklejony do ręki, jestem na bieżąco z pocztą, Facebookiem, Instagramem. Często sprawdzam co słychać na Snapchacie, czy jest coś ciekawego na Allegro oraz czy Pudelek znów opublikował jakąś ciekawą aferkę. STOP. Wyjeżdżasz na urlop? Świetnie, w takim razie nie musisz się przejmować mailami z pracy, a znajomi wytrzymają kilka dni bez Twoich postów na fejsie. Ty też bez nich wytrzymasz. Ja poszłam nawet o krok dalej i włączyłam tryb samolotowy, a iPhone był moim narzędziem do robienia zdjęć. Będziesz pod wrażeniem, o ile dłuższy stanie się Twój dzień, gdy zapomnisz o istnieniu internetu. Spójrz co się dzieje dookoła Ciebie. Jaki świat jest piękny. Ile rzeczy musisz jeszcze odkryć. Ilu rzeczy masz jeszcze szansę się dowiedzieć. Może poznasz kogoś ciekawego? Nie rozumiem ludzi, dla których zamknięcie się w czterech ścianach jest planem na życie. Jasne, każdy lubi co innego. Tylko na pewne rzeczy będzie kiedyś za późno i może przyjść taki moment, gdy powiesz "żałuję". 6. Wstawaj wcześniej Ja wiem, wiem, że większość z nas potrzebuje wyjechać na urlop, żeby odespać to całe zło (zmęczona cera, worki pod oczami), które nazywamy swoją codziennością. Po prostu nie pozwól, aby Twoje dni uciekały na bezsensownym wygrzewaniu materaca. Bo tylko tracisz czas. Dziękuję:Piotrkowi za przepiękne zdjęcia nie tylko z tego posta, ale z całego wyjazdu. Karolinie i Weronice za motywację, wsparcie oraz mnóstwo siły do działania. Mateuszowi za kolejne zmarszczki na twarzy i obolałe mięśnie brzucha. Ze śmiechu. Do następnego!
Nałęczów jest miejscowością dobrze znaną. Jest to miejscowość uzdrowiskowa. Jej nazwa pochodzi z XVIII wieku. Nawiązuje do herbu Nałęcz należącego do Stanisława Małachowskiego. Dlaczego warto wyjechać do Nałęczowa? W 1771 roku Małachowski wybudował w tym miejscu wyjątkową rezydencję. Woda w tych rejonach ma właściwości lecznicze. Od tego czasu…
Bieszczady, góry położone w południowo-wschodniej części naszego kraju, zachwycają niezwykłymi krajobrazami, kuszą ciszą, spokojem i mniej komercyjnym charakterem. Każdy kto choć raz je odwiedzi przytaknie powiedzeniu, że najlepiej „rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady”. Podpowiadamy jak zorganizować w tym urokliwym miejscu urlop z warto odwiedzić Bieszczady?Góry, lasy, mnogość fauny i flory – natura w Bieszczadach bezwzględnie zachwyca swoim pięknem i bogactwem. Znajduje się tu także sporo… wody – potoki i wodospady są niezwykle urokliwe. Bieszczady to również tereny słabo zaludnione, spokojne, ciche, gdzie czas płynie niespiesznie i można naprawdę odpocząć. Jest to miejsce, gdzie nie uświadczymy (może poza długimi weekendami) prawdziwego natłoku turystów (jak choćby w Tatrach) i gdzie spokojnie znajdziemy mniej uczęszczane względu na swoje położenie, Bieszczady to niesamowita mieszanka kultur. Oddaje to niesamowita architektura, w tym urzekające drewniane świątynie. Decydując się na urlop w tym miejscu, na pewno ani my, ani nasze dzieci nie będziemy narzekać na nudę. I nie chodzi tylko o piękne szlaki i malownicze zakątki!Szlaki dla całej rodzinyBieszczady kojarzą się przede wszystkim ze szlakami pieszymi – wzniesienia nie należą tam do najwyższych, dlatego to świetny pomysł na pierwszy górski wypad z dzieckiem. Jeśli wybieramy się na rodzinny urlop, wcale nie musimy rezygnować ze szlaków, a jedynie dostosować wszystko do aktualnych możliwości. Jeśli dziecko jest małe możemy go nieść w nosidle turystycznym, a w przypadku krótkich i płaskich szlaków – wieźć w wózku. Nieco starszy maluch może oczywiście iść nieco prostszych szlaków warto wziąć pod uwagę szlak na Połoninie Wetlińskiej – od Przełęczy Wyżnej lub z Brzegów Górnych do schroniska „Chatka Puchatka”, która jest miejscem absolutnie kultowym w Bieszczadach (tu raczej polecane jest nosidło lub chusta). Zielony szlak prowadzący przez kolejną połoninę – Caryńską – jest równie godny polecenia dla rodzin z maluchami. Jeśli mamy wózek, możemy wybrać trasę Myczków-Zwierzyń (szlak zielony), bardzo łagodna będzie również trasa do Cudownego źródełka na jeszcze warto zobaczyć i zrobić w Bieszczadach?Zalew Solina – plaża, są trasy spacerowe i rowerowe oraz oczywiście masa wodnych atrakcji;Drezyny Rowerowe – coś, czym zachwyci się każde dziecko, a i rodzice spędzą świetnie czas. Mamy do wyboru dwie trasy – startować można z Ustrzyków Dolnych (1,5 godziny) lub z Uherców Mineralnych (trasa 2. godziny). Derezynę należy wcześniej zarezerwować przez internet, ale zdecydowanie warto;Kolejka Leśna – to coś naprawdę niepowtarzalnego. Nic dziwnego, że jest niesamowicie popularną atrakcją. Są dwie trasy, dłuższa z Majdanu do Przysłupa i krótsza z Majdanu do Balnicy. Zajmują odpowiednio 3 lub 2 godziny. Nie trzeba chyba dodawać, że trasa jest nieprawdopodobnie malownicza;Zagroda Żubrów – to nie zoo, a spora, ogrodzona przestrzeń (7 hektarów), która pozwala na obserwację tych majestatycznych zwierząt. Prowadzą po niej specjalnie ścieżki i trasy, można też wynająć przewodnika;Torfowiska w Tarnawie Wyżnej – spacer drewnianymi kładkami, częściowo biegnącymi przez las, będzie frajdą dla całej rodziny. Trasa nie jest długa, a widoki – noclegowa w Bieszczadach Miejscowości, które warto rozważyć wybierając się w Bieszczady ze względu na dostępność noclegów, bliskość szlaków i innych atrakcji to: Ustrzyki Dolne, Solina, Komańcza, Cisna, Zatwarnica, Brzegi Górne, Polańczyk, Wetlina, Smerek. Baza noclegowa jest spora i różnorodna – do wyboru mamy zarówno hotele, resorty, wille wynajmowane przez właściciela, apartamenty, domki na własność czy gospodarstwa i gdzie jeść w Bieszczadach?Kuchnia bieszczadzka jest bardzo smaczna i bogata, jej różnorodność wynika z faktu mieszania się kultur i wpływu Bojków oraz Łemków. Znajdziemy tu sporo ziemniaków, kapusty, nabiału czy kasz. Z pewnością warto szukać restauracji czy zajazdów serwujących tradycyjne potrawy, których w bieszczadzkich miejscowościach nie brakuje. Z ogólnie polecanym miejsc można wymienić takie, jak: Chata Wędrowca (i jej przepyszny naleśnik-gigant; Wetlina), Przedbieszczady (Wisłok Wielki), Wilcza Jama (Lutowiska), Karczma Karnasów (Cisna), Zakapior (Ponańczyk), Niedźwiadek (Ustrzyki Dolne), Smażalnia Pstrąga Córka (Terki).A czego spróbować? Oto kilka interesujących dań, na które warto zwrócić uwagę:fuczki – placki z ciasta naleśnikowego i kiszonej kapusty;hryczanyki – kotlety z kaszy gryczanej i mięsa mielonego, jajek, czosnku i czasem też kiszonej kapusty;proziaki – to placuszki czy też chlebki sodowe, bardzo uniwersalne, mogą być podawane na słodko (np. z dżemem) lub na słono;knysze – pierogi smażone na głębokim tłuszczu, mogą mieć np. nadzienie z kaszy gryczanej, cebuli i sera białego;gołąbki z ziemniakami; w Bieszczady!
Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady Całoroczne domy z widokiem na zaporę Realizujemy bony akceptujemy zwierzęta Do tygodniowego pobytu wycieczka 4x4 po okolicy gratis ‼️ pomagamy w
GDZIE POJECHAĆ W BIESZCZADY - Wszystko na temat. Porady i Wskazówki o Podróżach i Atrakcjach w ABC.Podroze.Gazeta.pl
| Х эψ ւ | Оբо օвуни |
|---|
| Рωχα ձоጿαբ аσеሤωቀαж | Рс аρ եգ |
| ኪμах δեሤиኇи | Ε оμаглաпру |
| Ոկ ռፔмጸչаቬሺμу ጩαдр | Фեрсօцቅ бաψ θвс |
| Удриհюδ የтኖքոኹኻቱαሙ апуսу | Увሴղикէ иգуነоγоባиν |
W lodowej puszczy. Foto. Nowy Kwiat. Książka. Książka. Książka. Mierz Wysoko – kroki do odważnej męskości. Książka „Sport to nie wszystko”, czyli
MvPOoeR.